Putting the 'role' back in role-playing games since 2002.
Donate to Codex
Good Old Games
  • Welcome to rpgcodex.net, a site dedicated to discussing computer based role-playing games in a free and open fashion. We're less strict than other forums, but please refer to the rules.

    "This message is awaiting moderator approval": All new users must pass through our moderation queue before they will be able to post normally. Until your account has "passed" your posts will only be visible to yourself (and moderators) until they are approved. Give us a week to get around to approving / deleting / ignoring your mundane opinion on crap before hassling us about it. Once you have passed the moderation period (think of it as a test), you will be able to post normally, just like all the other retards.

Où sont le RPG Codexes d'antan?

Goliath

Arcane
Zionist Agent
Joined
Jul 18, 2004
Messages
17,830
Die lange Winternacht will nimmer enden;
Als käm’ sie nimmermehr, die Sonne weilet;
Der Sturm mit Eulen um die Wette heulet;
Die Waffen klirren, an den morschen Wänden.

Und off’ne Gräber ihre Geister senden:
Sie wollen, um mich her im Kreis vertheilet,
Die Seele schrecken, daß sie nimmer heilet; -
Doch will ich nicht auf sie die Blicke wenden.

Den Tag, den Tag, ich will ihn laut verkünden!
Nacht und Gespenster werden vor ihm fliehen:
Gemeldet ist er schon vom Morgensterne.

Bald wird es licht, auch in den tiefsten Gründen:
Die Welt wird Glanz und Farbe überziehen,
Ein tiefes Blau die unbegrenzte Ferne.

(Sonnet / Arthur Schopenhauer / Weimar 1808)
 

Goliath

Arcane
Zionist Agent
Joined
Jul 18, 2004
Messages
17,830
Hinunter in der Erde Schoß,
Weg aus des Lichtes Reichen,
Der Schmerzen Wut und wilder Stoß
Ist froher Abfahrt Zeichen.
Wir kommen in dem engen Kahn
Geschwind am Himmelsufer an.

Gelobt sei uns die ew'ge Nacht,
Gelobt der ew'ge Schlummer.
Wohl hat der Tag uns warm gemacht
Und welk der lange Kummer.
Die Lust der Fremde ging uns aus,
Zum Vater wollen wir nach Haus.

Was sollen wir auf dieser Welt
Mit unsrer Lieb und Treue.
Das Alte wird hintangestellt,
Was soll uns dann das Neue.
Oh! einsam steht und tiefbetrübt,
Wer heiß und fromm die Vorzeit liebt.

Die Vorzeit, wo die Sinne licht
In hohen Flammen brannten,
Des Vaters Hand und Angesicht
Die Menschen noch erkannten,
Und hohen Sinns, einfältiglich
Noch mancher seinem Urbild glich.

Die Vorzeit, wo noch blütenreich
Uralte Stämme prangten
Und Kinder für das Himmelreich
Nach Qual und Tod verlangten.
Und wenn auch Lust und Leben sprach,
Doch manches Herz für Liebe brach.

Die Vorzeit, wo in Jugendglut
Gott selbst sich kundgegeben
Und frühem Tod in Liebesmut
Geweiht sein süßes Leben.
Und Angst und Schmerz nicht von sich trieb,
Damit er uns nur teuer blieb.

Mit banger Sehnsucht sehn wir sie
In dunkle Nacht gehüllet,
In dieser Zeitlichkeit wird nie
Der heiße Durst gestillet.
Wir müssen nach der Heimat gehn,
Um diese heil'ge Zeit zu sehn.

Was hält noch unsre Rückkehr auf,
Die Liebsten ruhn schon lange.
Ihr Grab schließt unsern Lebenslauf,
Nun wird uns weh und bange.
Zu suchen haben wir nichts mehr -
Das Herz ist satt - die Welt ist leer.

Unendlich und geheimnisvoll
Durchströmt uns süßer Schauer -
Mir deucht, aus tiefen Fernen scholl
Ein Echo unsrer Trauer.
Die Lieben sehnen sich wohl auch
Und sandten uns der Sehnsucht Hauch.

Hinunter zu der süßen Braut,
Zu Jesus, dem Geliebten -
Getrost, die Abenddämmrung graut
Den Liebenden, Betrübten.
Ein Traum bricht unsre Banden los
Und senkt uns in des Vaters Schoß.

(Sehnsucht nach dem Tode / Novalis)
 

taxacaria

Scholar
Joined
Feb 3, 2007
Messages
343
Location
Waterdeep
hrm. Wörtern vier oder fünf zu wählen?
Ich hier heute Himmel auf, perhaps.
Maybe this will help :

Ein Mensch erblickt das Licht der Welt
Doch hat sich oft herausgestellt
Nach manchem trüb verbrachten Jahr
Dass das der einz'ge Lichtblick war.
(Eugen Roth)
 

JarlFrank

I like Thief THIS much
Patron
Joined
Jan 4, 2007
Messages
33,162
Location
KA.DINGIR.RA.KI
Steve gets a Kidney but I don't even get a tag.
taxacaria said:
hrm. Wörtern vier oder fünf zu wählen?
Ich hier heute Himmel auf, perhaps.
Maybe this will help :

Ein Mensch erblickt das Licht der Welt
Doch hat sich oft herausgestellt
Nach manchem trüb verbrachten Jahr
Dass das der einz'ge Lichtblick war.
(Eugen Roth)

Geil^^
 

abstract

Scholar
Joined
Sep 20, 2006
Messages
444
- Wenn ist das Nunstück git und Slotermeyer?
- Ja! ... Beiherhund das Oder die Flipperwaldt gersput!
 

dagorkan

Arbiter
Joined
Jul 13, 2006
Messages
5,164
Lol.

Apologies to my German friends. I actually love Germany, so no offense intended. Still your humor and food sucks...
 
Joined
Feb 19, 2005
Messages
4,575
Strap Yourselves In Codex+ Now Streaming!
Ezoteryczny Poznań po godzinach szczytu
Cichy skwer
A pod latarniami spacerują dziwni goście
Nic nie noszą pod płaszczami
Z dziurawymi sumieniami goście marzą o atrakcjach
Taryfy stoją wszędzie
Tania błyskawiczna miłość
Na ruskich rejestracjach
Na ruskich rejestracjach

Spokojnie to tylko
Ezoteryczny Poznań
Miastem rządzi mafia
Przy placu obok dwóch krzyży
Pędzą szemrane auta

Jest tu kilka takich miejsc
Gdzie nie warto się pałętać
I kilka takich miejsc
By zapomnieć i pamiętać
Ezoteryczny Poznań
Miastem rządzi mafia
Przy placu obok dwóch krzyży
Pędzą szemrane auta
Auta!!!

Ezoteryczny Poznań
Na Wildzie mieszka szatan
Czarna magia
Wolno zapalają się neony
Już po godzinach szczytu
Wracam z radia, jestem lekko uwalony
Oczy mi się rozjeżdżają
Nie zgadzają mi się strony
Gołębie wydziobują okruchy dobrobytu
Między krzesłem a podłogą wszystko po staremu
Nieznośna lekkość butów
 

Curois

Novice
Joined
Oct 31, 2005
Messages
74
Tee Eshtesh Goopy!!!
(my Polish does not extend further than some phonetical gibberish)

And, the coolest German word:

Eisenbahnknotenhinundherschieber
 

Shannow

Waster of Time
Joined
Sep 15, 2006
Messages
6,386
Location
Finnegan's Wake
Ich bin klein
mein Herz ist rein,
mein Arsch ist schmutzig
ist das nicht putzig?



@copx: Those were nice. Thanks.
 

Elwro

Arcane
Joined
Dec 29, 2002
Messages
11,748
Location
Krakow, Poland
Divinity: Original Sin Wasteland 2
Gdy chcesz wiedzieć, co to chowa
Nasza przeszłość w swoim łonie,
Jako stara sława płonie:
To jedź, bracie, do Krakowa.

********

Kraków ukochanym moim miastem jest
Tu przedziwne rzeczy dzieją się
Strażak zawsze hejnał gra:
Do re mi so tis...
Na pocztówce starej widzę siebie sprzed stu lat
Jak w cukierni znowu pączka jem
Z cukrem pudrem przeszłość miesza się
I już bajką jest, traumatyczny sen
Lepszy, spokojniejszy dzień tu możesz mieć
Tu zabawa na okrągło jest
Po podróży dookoła, krajów stu
Zawsze wrócę tu - Kraków, Kraków
Ratuszowy zegar prawie zawsze chodzi źle
Nikt tu czasem nie przejmuje się
Nawet kiedy czasy były złe
Echo niosło hen, dobroduszny śmiech... Kraków, Kraków
w razie czego dla każdego rynek domem jest
W gąszczu ulic, w tłumie zgubisz się
No i bardzo ważną rzeczą jest
Unikalny mikroklimat ludzkich serc, ludzkich serc
Nawet teraz możesz spotkać Piotra S.
Zresztą możesz spotkać kogo chcesz
Raz widziałem szedł ulicą król
Zanim cały dwór, wielobarwny tłum ... Kraków, Kraków
 
Joined
Feb 19, 2005
Messages
4,575
Strap Yourselves In Codex+ Now Streaming!
Well Elwro, although my heart fell for Krakow, I'll have to respond with this to do local patriotism justice:


Za oknem zimowo zaczyna się dzień
Zaczynam kolejny dzień życia
Wyglądam przez okno, na oczach mam sen
A Grochów się budzi z przepicia
Wypity alkohol uderza w tętnice
Autobus tapla się w śniegu
Przez szybę oglądam betonu stolicę
Już jestem na drugim jej brzegu

Gdy patrzę w twe oczy zmęczone jak moje
To kocham to miasto zmęczone jak ja
Gdzie Hitler i Stalin zrobili, co swoje
Gdzie wiosna spaliną oddycha

Krakowskie Przedmieście zalane jest słońcem
Wirujesz jak obłok, wynurzasz się z bramy
A ja jestem głodny, tak bardzo głodny
Kochanie, nakarmisz mnie snami
Zielony Żoliborz, pieprzony Żoliborz
Rozkwita na drzewach na krzewach
źciekami z rzeki kompletnie pijany
Chcę krzyczeć, chcę ryczeć, chcę śpiewać

PoGdy patrzę w twe oczy zmęczone jak moje
To kocham to miasto zmęczone jak ja
Gdzie Hitler i Stalin zrobili, co swoje
Gdzie wiosna spaliną oddycha

Jesienią zawsze zaczyna się szkoła
A w knajpach zaczyna się picie
Jest tłoczno i duszno, olewa nas kelner
I tak skończymy o świcie
Jesienią zawsze myślę o latach
Tak starych jak te kamienice
Jesienią wychodzę z tobą na spacer
Przez pełne kasztanów ulice

I patrzę w twe oczy zmęczone jak moje
To kocham to miasto zmęczone jak ja
Gdzie Hitler i Stalin zrobili, co swoje
Gdzie wiosna spaliną oddycha
 

Elwro

Arcane
Joined
Dec 29, 2002
Messages
11,748
Location
Krakow, Poland
Divinity: Original Sin Wasteland 2
OK, so I'll just

na północy ściął mróz
z nieba spadł wielki wóz
przykrył drogi pola i lasy
myśli zmarzły na lód
dobre sny zmorzył głÃ³d
lecz przynajmniej się można przestraszyć

na południu już skwar
miękki puch z nieba zdarł
kruchy pejzaż na piasek przepalił
jak upalnie mój boże
lecz przynajmniej być może
wreszcie byśmy się tam zakochali

a w krakowie na brackiej pada deszcz
gdy konieczność istnienia trudna jest do zniesienia
w korytarzu i w kuchni pada też
przyklejony do ściany zwijam mokre dywany
nie od deszczu mokre lecz od łez

na zachodzie już noc
wciągasz głowę pod koc
raz zasypiasz i sprawa jest czysta
dłonie zapleć i złÃ³ż
nie obudzisz się już
lecz przynajmniej raz możesz się wyspać

jeśli wrażeń cię głÃ³d
zagna kiedyś na wschód
nie za długo tam chyba wytrzymasz
lecz na wschodzie przynajmniej życie płynie zwyczajnie
słońce wschodzi i dzień się zaczyna

a w krakowie na brackiej pada deszcz
przemęczony i senny zlew przecieka kuchenny
kaloryfer jak mysz się poci też
z góry na dół kałuże przepływają po sznurze
nie od deszczu mokrym lecz od łez

bo w krakowie na brackiej pada deszcz
gdy zagadka istnienia zmusza mnie do myślenia
w korytarzu i w kuchni pada też
przyklejony do ściany zwijam mokre dywany
nie od deszczu mokre lecz od łez
bo w krakowie na brackiej pada deszcz

bo w krakowie na brackiej pada
pada deszcz
pada deszcz



or even



Po cichu
po wielkiemu cichu
idu sobie ku miastu na zwiadu
idu i patrzu
Na ulicach cichosza
na chodnikach cichosza
nie ma Mickiewicza
i nie ma Miłosza
Tu cichosza tam cicho
szaro brudno i zima
nie ma Słowackiego
i nie ma Tuwima
Po cichu
po wielkiemu cichu
idu sobie i idu i idu
i patrzu i widzu
W rękach w głowach cichosza
w ustach w oczach cichosza
nie ma samozwańców
i nie ma rokoszan
Tu cichosza tam cicho
szaro brudno i śnieży
nie ma kosmonautów
i nie ma papieży
Tu cichosza tam cicho
i w ogóle nic ni ma
wiosna to czy lato
jesień albo zima

but I also hold some of my trips to our capital city in fond memory.

:beer_exchange:
 

Ladonna

Arcane
Joined
Aug 27, 2006
Messages
10,853
Apart from a word here and a word there, my German was gleaned from my brother's 'Commando' comics.
 

JarlFrank

I like Thief THIS much
Patron
Joined
Jan 4, 2007
Messages
33,162
Location
KA.DINGIR.RA.KI
Steve gets a Kidney but I don't even get a tag.
Die Kleine Gelbe Kröte said:
„Du verdammte Hure…“ Graf Arnulf war außer sich vor Wut. Sein angespannter Gesichtsausdruck ließ die Spitzen seines Zwirbelschnurrbartes wild nach außen springen.
„Dafür wirst du büßen!“ Er rammte seine Faust gegen die Armlehne seines Thrones. Sein wilder Blick wirkte beängstigend, mit einem Auge weiter geöffnet als das andere. „Bringt mir ihren Kanarienvogel!“
Die Männer gehorchten sofort und verschwanden flugs im Zimmer der Lady. Nach weniger als einer Minute kamen sie mit einem Vogelkäfig zurück, in dessen Inneren es sich ein niedlicher Kanarienvogel gemütlich gemacht hat.
„Du magst das Vieh doch so.“, sagte Graf Arnulf mit einem hämischen Grinsen im Gesicht.
Mit einer Handbewegung befahl er seinen Männern, sie festzuhalten und ihr den Rock zu heben. Er griff in den Käfig, nahm den Kanarienvogel heraus und fummelte ein wenig an der Liebeshöhle der Lady herum. Dann stopfte er den Kanarienvogel mit dem Kopf nach vorne hinein und drehte ihn ein paar mal herum, was sie vor Lust aufschreien ließ. Erst nach einiger Zeit zog er den Vogel wieder heraus und setzte ihn in seinen Käfig zurück. Der Vogel schien einen überaus glücklichen Eindruck zu machen, auch wenn er ziemlich erschöpft und zerdrückt aussah.
„So, das hast du davon, du verdammte Hurennutte!“, schrie der Graf und biss ihr in die Nase. „Puffschlampe! Tütennippel! Kekskriegerin! Krawattenpopel!“ Er riss ihr das Kleid auf, und ihre prallen Brüste tanzten vor seinem Angesicht. „Pantoffelfotze! Ficksocke!“ Er kaute herzhaft an ihren Nippeln herum, was seine absurden Schimpfworte noch unverständlicher machte.
Als er fertig war, sie zu beleidigen und an ihr herumzulutschen, ließ er sich wieder auf seinem Thron nieder und reckte stolz seine Nase empor.
„Ihr seid trotzdem eine Null im Bett. Ich habe noch nie zuvor jemanden mit so wenig Talent gefickt wie Euch.“, entgegnete die Lady, nachdem sie sich wieder aufgerappelt und auf den Stuhl neben ihm gesetzt hatte.
Das ließ Graf Arnulf endgültig den Kragen platzen. Nun musste eine richtige Bestrafung her, Milde ist ab jetzt nur noch fehl am Platz.
„Lord Arschfick!“, rief er laut in den Raum hinein.
Ein edel gekleideter Mann erhob sich am anderen Ende des Raumes von seinem Stuhl und näherte sich dem Grafen. „Ja, mein Herr?“
„Deine Frau hat mich zutiefst beleidigt. Das geht mir auf den Sack. Aber mächtig. Deshalb möchte ich, dass du sie dafür bestrafst.“
Der Mann schluckte. Unter Stottern brachte er zögerliches „Ja, mein Herr.“ Heraus.
„Ich möchte, dass du ihr die Brust aufschlitzt. Ich glaube, das ist eine angemessene Strafe. Findet ihr nicht auch?“, fragte der Graf in die Runde, und niemand wagte es, zu widersprechen. „Und wenn du mir nicht gehorchst, lasse ich dich auch hinrichten.“
Lord Arschfick zog zaghaft seinen Dolch und schloss seine Frau in die Arme. „Tut mir Leid…“, flüsterte er zu ihr und stieß ihr den Dolch in die Brust. Sie ließ einen Schrei fahren, mehr wegen des Schocks als wegen des Schmerzes. Langsam, beinahe schon zärtlich, ließ er den Dolch durch ihr Fleisch gleiten. Ein roter Strom ergoss sich aus dem tiefen Schlitz, der ihr von der Brust bis beinahe an den Bauch reichte.
„Gut. Jetzt reiß ihr das Herz heraus und iss es auf.“, befahl ihm der Graf mit freudigem Lächeln, während er einige seiner Leute Gewürze holen ließ. „Damit es nicht ganz so fad schmeckt.“
Lord Arschficks Hände zitterten allein schon bei dem Gedanken, doch er musste tun, was ihm sein Graf befahl, wenn er nicht selbst Opfer seiner kranken Exekutionsideen werden wollte. Er führte seine Hände in die tiefe Wunde, die er selbst geschnitten hatte, und brach einige ihrer Rippen beiseite um ihr Herz umfassen zu können. Er zögerte einen Moment, doch dann riss er ihr mit einem Ruck das Herz heraus. Aus den Augenwinkeln konnte er sehen, wie ihm sich die Männer des Grafen näherten und ihm Gewürze brachten.
„Ich… ich dachte du liebst mich…“, waren die letzten Worte, die seiner Lady röchelnd über die Zunge wanderten, bevor sie leblos zu Boden sank und verging. Das letzte, was ihre Augen sahen, war ihr geliebter Lord, der herzhaft an ihrem Herzen knabberte.
Gedankenverloren kaute er daran herum, während ihm der Salzstreuer gereicht wurde. Die Anwesenden blickten mitleidig auf ihn, und einige Frauen schluchzten ob seines traurigen Schicksals. Nur das rhythmische Kauen seiner Zähne und das schelmische Lachen des Grafen hüllten den Raum in eine verstörende Geräuschkulisse. Lord Arschfick schluckte das letzte Stück ihres Herzens herunter und starrte nachdenklich auf den Körper seiner Frau.
„Hat mich in der letzen Zeit eh nur angeschissen.“, murmelte er. Er spuckte auf ihren toten Körper und trat beherzt in ihren leblosen Hintern, der daraufhin verführerisch wackelte. „Trotzdem schade drum. Sie war eine besondere Frau. Keine andere Frau die mir je begegnet ist hatte eine Muschi mit solch tollem Geschmack.“ Eine einsame Träne bahnte sich ihren Weg über seine Wange. Er warf ihr noch einen kurzen Blick zu bevor er sich dann in sein Zimmer entfernte. Die Menge blickte ihm bestürzt nach.
„Aber was tun wir mit der Leiche?“, ertönte eine männliche Stimme aus der Mitte des Raumes.
Die Leute begannen untereinander zu diskutieren. Schließlich ergriff jemand das Wort.
„Ich finde, wir sollten sie ver…“ Mitten im Satz wurde er vom Grafen unterbrochen.
„Wenn sie hier jemand vergewaltigt, dann bin das immer noch ich!“, rief er, und befahl seinen Männern die Leiche in sein Schlafgemach zu bringen. Ein wildes Lächeln formte sich über seinem Gesicht. „Ich möchte die nächsten zwei Stunden nicht gestört werden. Wer meinen Befehl missachtet, wird hingerichtet.“ Er erhob sich von seinem Thron und begab sich in sein Schlafgemach, in welches schon die Leiche gebracht wurde.
„Eigentlich wollte ich vorschlagen, dass wir sie vergraben.“ Der Mann starrte auf die Tür des gräflichen Schlafgemachs. Das wollte er der armen Frau wirklich nicht antun.
„Naja, etwas gutes hat das Ganze doch.“, rief eine Frau aus der Menge. „Wir müssen den Kerl zwei Stunden lang nicht ertragen.“
Alle Anwesenden nickten beistimmend.
 

Hazelnut

Erudite
Joined
Dec 17, 2002
Messages
1,490
Location
UK
Ladonna said:
Apart from a word here and a word there, my German was gleaned from my brother's 'Commando' comics.

Gah, I had loads of those when I was a kid. I don't think I picked up any German from them though. I really regretted throwing them out because my son would probably enjoyed reading them. I did see a collection of a few of them in a hardback book, but I didn't get it.
 

Texas Red

Whiner
Joined
Sep 9, 2006
Messages
7,044
Hazelnut said:
Ladonna said:
Apart from a word here and a word there, my German was gleaned from my brother's 'Commando' comics.

Gah, I had loads of those when I was a kid. I don't think I picked up any German from them though. I really regretted throwing them out because my son would probably enjoyed reading them. I did see a collection of a few of them in a hardback book, but I didn't get it.

You realize that youre responding to a several months old thread, right?
 

As an Amazon Associate, rpgcodex.net earns from qualifying purchases.
Back
Top Bottom